Skoro udało się podtrzymać tradycję organizacji zawodów i dodać nowe elementy to polecieliśmy za ciosem i zorganizowaliśmy sobie trzecią edycję naszego spotkania. Tym razem temat organizacji trochę nam się rozjechał w czasie ze względu na zmiany w Zarządzie Aeroklubu Pińczowskiego, ale finalnie udało nam się dogadać na połowę lipca. Dodatkowo w planach były dwie nowości – próba rozegrania konkurencji wzorowanej na F3F oraz uczestnictwo w Pikniku Modelarskim w Aeroklubie. W obu tych tematach wiele do gadania miała pogoda, do tego stopnia że F3F tym razem nie udało się rozegrać, ale spokojnie, to się prędzej czy później stanie 😀
Piątek 12 Lipca
Tradycyjnie tego dnia zjeżdżamy się do Pińczowa. Wczesnym popołudniem przyjechali pierwsi uczestnicy. Kto mógł rozlokował się w pokojach, reszta w namiotach lub na materacach w Aeroklubie. Była całkiem fajna pogoda więc trochę latania na lotnisku jak najbardziej wskazane, łącznie z combatami itd. Wieczorem jak zwykle grill, piwko i szykowanie się na pierwszy dzień zawodów.
Sobota 13 Lipca
Sobotni poranek przyniósł deszcz, ale zdążyło się wypadać nim wszyscy się zebrali. Mimo to trochę trzeba było poczekać bo z kierunkiem wiatru nie było zbyt cudownie. Ostatecznie ok południa byliśmy na górce tzw. czole. Niestety tym razem można było zapomnieć o super przystępnym zboczu, które wykorzystaliśmy w poprzedniej edycji – na północno-zachodnie wiatry w ogóle się nie nadawało.
Jedyna dostępna tego dnia górka też nie pozwalała na idealne latanie i tzw. konkurs lądowań. O ile na początku jako tako wiało i udawało się wylatać pełne 5 minut, tak w pewnym momencie warunki po prostu siadły. Skorzystali ci, którzy zrobili większość lotów zaraz na początku. W moim przypadku skleroza i konieczność powrotu na lotnisko po odbiorniki skończyła się tym, że załapałem się jedynie na dwa loty za 350 pkt, później zostało już tylko rzucanie modelu z górki. Szczegółową klasyfikację po pierwszym dniu znajdziecie na jednym ze zdjęć w galerii.
Po ciszy przyszła mała burza i opady, w trakcie których akurat był czas na szamę, zakupy i odpoczynek. Pierwotnie zaraz po lotach miał odbyć się wspomniany wcześniej Piknik, ale decyzją naszą i Zarządu ARP został przeniesiony na niedzielny termin rezerwowy.
Deszcz nie pozwolił nam za bardzo polatać również dla siebie więc wieczór upłynął na ogólnym chillowaniu, grillowaniu czy też pizzowaniu 😀
Niedziela 14 Lipca
Ten dzień był jednym z gorszych w historii zawodów w Pińczowie. Z jednej strony ciepło, przez chmury przebija się słońce i wydaje się, że polatamy. Z drugiej zaś wiatru bardzo mało i na dodatek jeśli jest to z północy. Dłuuuugo czekaliśmy aż coś się z tym stanie i się nie doczekaliśmy. Zostało latanie dla siebie na lotnisku, zabawy z combatami, Paweł i Kielon trenowali F5J, Wojtek łowił ryby…każdy znalazł sobie sposób na spędzenie tego czasu 🙂
Ostatecznie za końcowe trzeba było uznać wyniki z pierwszego dnia. Tym samym wygrał Marcin Kieliszek, drugi był Kamil Koszyczek, a podium zamknął Paweł – czyli wszystko gra, ZT na podium było 😀 poza tym Wojtek 4-ty, Józek był 5-ty., Arek ósmy, Mario ostatecznie nie startował.
Zaraz po zakończeniu zawodów miał miejsce start Pikniku Modelarskiego, na który została prawie cała nasza ekipa. Obecny był m.in. Burmistrz Pińczowa, przyszło kilkadziesiąt osób ciekawych naszych pokazów.
Udało nam się zrobić zarówno wystawę statyczną sprzętu jak i dać pokazy lotów modeli – od małych elektryków, przez combaty i większe pianki jak ASW-28 Arka, a na F5J czy lotach FPV kończąc. Jeśli FPV to oczywiście Józek i Paweł – były loty zarówno skrzydłem Harier S1100 jak i ostatnio oblatanym Mini Talonem. Paweł polatał też dronem wyścigowym. Widzowie mogli śledzić obraz z kamer na ekranie wystawionym przed hangarem.
Dodatkowo na pikniku pojawił się też duży dron z kamerą na pokładzie, a także stanowisko z symulatorem lotniczym firmy z Buska Zdroju.
Pomimo, że z organizacją pikniku było trochę więcej zachodu to całość wyszła naszym zdaniem dość zgrabnie, chociaż oczywiście kilka kwestii wymaga dopracowania jeśli będziemy mieli coś podobnego organizować w przyszłości. Termin rezerwowy niestety też dał się we znaki ponieważ z Pińczowa wyjechaliśmy dopiero ok. 19:00, ale cóż – tym razem to pogoda rządziła i mam nadzieję, że następnym razem będzie mieć mniej do gadania 🙂
pisał Arek