W tym dziwnym, post-pandemicznym (mam nadzieję) roku w świecie zawodów modelarskich również nie jest całkowicie po staremu…
Zanim jednak zacznę samą relację, należy się chyba małe wprowadzenie. Bo skąd znów F3K u Zonków?!
Cóż, mnie takie latanie zawsze się podobało – brak holu, małe więc łatwe w transporcie modele i przede wszystkim – różnorodność i mnogość zadań. Przez poprzednie lata jednak ta klasa była dla mnie i reszty teamu jakoś obok z różnych względów, ale zawsze mówiłem sobie – I’ll be back 😀 . No i wróciłem w tym roku, na razie ze średnim sprzętem i zamiarem zbierania doświadczeń. Paweł też niedługo pojawi się na zawodach, a może i zadziała prawo serii? 🙂
Jak wiadomo doświadczenia najlepiej zbierać na zawodach, co potwierdziło się już wiele razy. Ostatnio chociażby przy wejściu w temat F3F…
Zatem pojechałem na drugie po Mistrzostwach Polski zawody F3K w tym roku – towarzyskie zawody Lafarge DLG Cup organizowane na lotnisku KMS Kielce w Kowali przez stowarzyszenie, w którym działa m.in. Karol i Maciek, znani chociażby z naszych pińczowskich zawodów 🙂
Oprócz Karola i mnie w tych zawodach startował też Kamil z dobrze znanej Modelarni Zaleszany – nie byłem więc sam 🙂 Warto też wspomnieć, że dzięki mieszkaniu w Warszawie na co dzień mam możliwość trenowania z bardzo doświadczonymi zawodnikami w tej klasie – Czarkiem, Arkiem i Michałem. To bardzo pomaga 🙂
Zawody na ten pierwszy raz były jednodniowe, a więc start o jakiejś bandyckiej dla mnie porze w sobotę… po drodze zabrałem jeszcze jednego Michała i dość sprawnie dolecieliśmy na miejsce. Pogoda wydawała się niezła, było słonecznie i ciepło, ale z jednej strony nadchodziła spora chmura. Początek wyglądał zatem tak, że udało się zrobić trochę lotów treningowych, zrobić rozpoczęcie z Prezesem KMS i zaczęło padać 😛
Na szczęście po ok. godzinie było już po deszczu i można było rozpocząć pierwszą rundę – liczyły się dwa ostatnie loty. Na mój dość ciężki i na dodatek nie do końca ustawiony model (zmienione skrzydło) poszło dość średnio – udało się zyskać nieco ponad 500 pkt. Kamil w swoim absolutnym debiucie wylatał blisko 800, a Karol 260 – uczymy się 🙂 . Na górze tabeli po 1000 pkt Czarek i Arek.
Drugie zadanie – Wszyscy w górę i tak 3 razy, max 3 minuty. Tutaj najpierw mi się pofarciło bo w pierwszej kolejce spadłem jako ostatni, a potem niestety jako pierwszy. Za trzecim razem jakoś w środku stawki, w rezultacie niecałe 700 pkt. Kamil jakieś 100 pkt mniej ode mnie, a Karol wylatał 550. Na górze bez zmian – ex aequo Czarek z Arkiem i jeszcze dwóch kolejnych zawodników – ciasno 🙂
Zadanie trzecie – 5 najlepszych lotów, max 2 minuty. Dla mnie, jak się później okazało było to najlepsze zadanie z całych zawodów – ponad 890 punktów, ale Kamil znów lepszy o 924. Karol okolice 470. Czołówka z kolei to 1000 pkt dla Czarka, Rafała i Michała, niewiele mniej zdobyli jeszcze Łukasz i Arek.
Kolejne, czwarte zadanie to loty na 1,2,3 i 4 minuty w dowolnej kolejności. Udało się zdobył niecałe 700 pkt, Kamil okolice 580, zaś Karol przekroczył wynik 600 w tym zadaniu. Warto dodać, że w tej fazie zawodów upał dawał się już mocno we znaki. Oczywiście była też termika z niewielkimi tylko podmuchami wiatru. Taka pogoda utrzymywała się właściwie przez cały czas trwania zawodów. Tą rundę wygrali Czarek i Łukasz, niewiele stracił też Michał i Arek.
Zadanie numer 5 – tylko dwa loty z maxem aż 5 minut. Tutaj zaczęła się zabawa 🙂 Ja startowałem w pierwszej grupie i po sygnale startu każdy tylko patrzył na siebie, pomimo że zdanie z tych 'na styk’ 🙂 . Pierwsi zawodnicy rzucili dopiero po ok 1,5 minuty, ale bez wyraźnego noszenia. Ja odczekałem jeszcze chwilę i wystartowałem. Nie wyszło za wiele – oba loty jakoś w okolicy 2 minut z groszem. Dało mi to jedynie 400 pkt. Kamil też stracił sporo – 370 pkt, Karol trzymał nasz poziom – 395 :). Tą rundę wygrał Michał Sokołowski, Czarek drugi, Arek trzeci.
Szóste zadanie to tzw. Duża Drabina – czas rośnie o 30s zaczynając od 1:00. Pierwsze dwa loty zrobiłem dość sprawnie i były rokowania na dobry wynik… więc w ferworze walki zaraz po lądowaniu cisnąłem już dość nieźle zapoznaną konfigurację modelu…niestety prosto w model innego z warszawskich zawodników, który akurat walczył nad polem. Niestety to nie skończyło się dobrze ani dla mnie ani dla niego. Z tego miejsca przepraszam raz jeszcze za tą sytuację! Szybkie klejenie kadłuba oraz zmiana skrzydła nie pozwoliły mi już wrócić do tej rundy, zatem jakiś niemiarodajny wynik w moim przypadku. Kamil za to przebił kolejny poziom – 900 pkt 🙂 Karol 540, przy czym u niego po drodze był problem z regulacją modelu i awarią zasilania (na szczęście na ziemi). A co w czołówce? Po 1000 pkt dla Czarka, Rafała i Michała.
Następne, siódme zadanie to 6 lotów, z których wybierane są 3 najlepsze, max 3:00. Po zmianie skrzydła na takie, które już 2x złamało się przy rzucie na treningu byłem pełen obaw czy wzmocnienia dadzą radę. Sędziował mi Czarek i rundę zaczął od stwierdzenia: 'to co Arek? 3 rzuty na trymowanie i 3x 3 minuty?’ 😀 . Tak dobrze nie było, ale dzięki jego podpowiedziom udało się raz do tej trójki mocno zbliżyć i zdobyć prawie 680 pkt. Kamil nadal się rozkręcał i tym razem zdobył 950 pkt, Karol również się podciągnął i miał wynik 635 w tej rundzie. Po tysiaku dla Arka i Łukasza tym razem. Czarek stracił do nich tylko 0,6 pkt.
Zadanie ósme – tylko jeden lot, za to na 5 minut w czasie startowym 7 minut. Zatem znów czajenie się, tym razem w mojej grupie nieco krótsze. Dla mnie takie długie loty to jeszcze mało powtarzalny temat więc tu nie powalczyłem i był to mój drugi najgorszy wynik w tych zawodach. Wyratował się Kamil, 820 pkt w przeciwieństwie do Karola. Rundę wygrał Arek i Łukasz.
Zbliżała się godzina 17:00, co wedle harmonogramu miało kończyć rozgrywkę, ale za ogólną zgodą zostało rozegrane jeszcze jedno, 9-te zadanie. Liczyły się najlepsze 3 loty z maxem 3:20 w czasie 10 minut, znowu na styk.
Pomimo ogólnego już zmęczenia upałem i mając ciągle w bani to nieszczęsne zderzenie odbiłem się nieco względem poprzedniego zadania, wpadło 670 pkt. Przestałem też oszczędzać model, stopniowo rzucałem coraz mocniej i wytrzymywało. Pamiętam jednak uwagę sędziującego mi Kamila: 'ale to się gnie przy starcie!’ 😀 . Tym razem Kamil nieco zszedł z tempa i uzyskał blisko 600, a Karol 500 pkt. Tą ostatnią rundę na 1000 pkt zaliczyli Arek, Czarek i Łukasz i ta właśnie trójka w tej kolejności zgarnęła podium – gratulacje!.
Kamil zajął bardzo dobre, 10 miejsce, ja byłem 16, a Karol 17. Wystartowało 19.
Podsumowując ten bardzo intensywny dzień muszę przyznać, że zebrałem kolejny wór doświadczeń i mam zamiar go wykorzystać we wrześniowych Pucharach Polski. Jak widać F3K jest zaraźliwe i najlepszym przykładem tego jest Kamil. Na pewno zachęcony tak dobrym początkiem pojawi się w kolejnych zawodach i będzie groźny 🙂 Liczę, że z czasem w tej klasie pojawi się jeszcze więcej osób z ekipy około-Zonk Team’owej 🙂
Brawa należą się także organizatorom za chęć i udostępnienie bardzo fajnego miejsca pod taką rywalizację. Maciek dzielnie wprowadzał wyniki do komputera i ogarnął pizzę 🙂 , za to też należą się podziękowania 🙂 .
Jeśli tylko się uda to liczymy na stałą obecność tych zawodów w kalendarzu F3K w kolejnych latach 🙂
pisał Arek