Przez długi czas nie dochodziło do nas żadne info kiedy odbędzie się wiosenna edycja naszych ulubionych zawodów w Pińczowie aż nastał kwiecień i wspólnym wysiłkiem postanowiliśmy zorganizować je sobie sami 🙂
Nie pamiętam już kto rzucił ten pomysł, ale całość rozegrała się na grupie fejsbukowej i w przeciągu kilku wieczorów udało się wymóżdżyć nazwę, termin i parę tematów odnośnie zasad, jakie mają panować na tych naszych zawodach 😉
Szczegóły tych naszych regulacji poznaliście pewnie czytając informator, ale w skrócie: wszystko co bez silnika o rozpiętości max 2m mogło latać. Potem dzięki Magdzie zrobiło się eleganckie logo naszych zawodów i dyplomy, a Karol ogarnął koszulki i naklejki. Józek i Mario przygotowali puchary. Całość miała nawiązywać do tradycji dotychczasowych zawodów organizowanych przez Stefana Piotrowskiego, ale z nutą świeżości i kilkoma uproszczeniami lub też utrudnieniami jeśli spojrzeć na punktację przy lądowaniu 😀
Dodatkowo, ten etap pokazał nam ile różnych dupereli i większych rzeczy trzeba ogarnąć chcąc zorganizować sensownie zawody, nawet takie podwórkowe dla znajomych.
Piątek 29 Czerwca
Tym razem spanie udało się załatwić w Aeroklubie – fajnie, bo jest miejsce do wieczornego latania. Trochę gorsza wiadomość była taka, że dopiero w piątek można było się kwaterować. Większość przyjechała jeszcze przed południem i latała na górce, a reszta zjechała się sukcesywnie aż do wieczora kiedy dojechał Kamil i Arek ze stolicy. Ten dzień typowo był zarezerwowany na wolne latanie i grill & chill wieczorem 😉
Sobota 30 Czerwca
Jakoś tym razem całe poranne zbieranie się na górkę przeciągnęło się do około 11:00. Pogoda z rana była dobra, lecz brakowało nam np. taśmy do lądowania, niektórzy jeszcze poprawiali sprzęt albo wcinali śniadanie..jakoś tak nam się zeszło. Jednak ostatecznie około południa wszyscy wdrapali się na górkę tzw. Czoło i Sędzia Główny w osobie Karola uroczyście otworzył browara na znak rozpoczęcia kolejek 😀 . Chwilę wcześniej miał miejsce pewien incydent – Kamil chciał strącić swoim Mystic’iem miniówkę Arka, ale konstrukcja z Modelarni Zaleszany dzielnie dała sobie radę, czego nie można powiedzieć o znacznie większym modelu – skończył dość wysoko na drzewie…
Same kolejki lotów szły w miarę sprawnie i około 14:00 zostało jeszcze tylko dwóch pilotów, którzy kończyli swoje loty. Pogoda tego dnia pozwalała na dość swobodne wylataywanie maxa jeśli chodzi o czas, ale trudniejsza wersja taśmy skutecznie różnicowała wyniki podczas lądowania – strata w sumie 60 pkt do lidera dawała dopiero 6 miejsce więc było ciasno 🙂
Tuż po skończeniu lotów w rejon Pińczowa wpadł przelotny deszcz, na szczęście niezbyt długi i wieczorem udało się jeszcze trochę polatać. Niestety temperatura tego dnia nie rozpieszczała, a wieczór jak i cały dzień przypominał trochę wrzesień.
Nie przeszkadzało to jednak niektórym w balowaniu na mieście z okazji Dni Ponidzia 😀 zaś starszyzna siedziała w Aeroklubie i oglądała m.in. stand-upy popijając jedyny słuszny napój 🙂
Niedziela 1 Lipca
Drugi dzień pierwszych zawodów naszej produkcji przywitał nas trochę mniej oczywistą pogodą. Z jednej strony było odrobinę cieplej, ale wiatr nie był już tak silny jak w sobotę. Drugim problemem były dość spore chmury deszczowe widoczne na horyzoncie z naszej górki. Stąd trzeba było dość sprawnie rozgrywać kolejki lotów. Od początku czasu startowego większość wylatywała maksymalny czas i trafiała w lądowanie, ale w pewnym momencie Zonk dał o sobie znać 😀 Na kilka minut wpadło straszne duszenie, z którego prawie nikt się nie wygrzebał i na raz spadło jakieś 5-6 modeli, w tym Paweł i Arek z naszej ekipy. Jak się później okazało, przez to mieli już po zawodach. Ci, którzy uniknęli tego momentu byli dużo wyżej w klasyfikacji.
Zatem po rozegraniu prawilnych 10 kolejek lotów w 2 dni, zawody wygrał Kamil Koszyczek, drugi był nasz Wojtek, a trzeci Rafał Połowniak. Z naszej ekipy Paweł był 6, Arek 7, a Mario 13 (z powodu deszczu nie wykonał dwóch ostatnich lotów).
Dzięki zrzutce po dychu na wpisowe udało się nie tylko zrobić bardzo fajne puchary, ale także ufundować nagrody rzeczowe dla zwycięzców 🙂
Całość zawodów naszej wspólnej organizacji wypadła bardzo elegancko, na pewno nie był to pierwszy i ostatni tego typu event w Pińczowie. Szlak przetarty, jesienią robimy kolejną edycję! 🙂
pisał Arek